tak jak przedtem widokiem Bonnardów, chociaż był to inny rodzaj wzruszenia. Zdałem sobie nagle sprawę, że za nic na świecie nie chciałbym w tym momencie być gdzie indziej, że to, co w tej chwili czułem, wynagradzało mnie za wszystkie przejścia, usprawiedliwiało je, bo to dzięki nim znajdowałem się tutaj.
John Fowles
Takie rozmowy były jednym z najdziwniejszych i najtrudniejszych elementów naszej nowej rzeczywistości. powinniśmy byli gadać o dyskotekach, mailach, egzaminach i muzyce. Jak mogło nas spotkać coś takiego? Jak to możliwe, że staliśmy w ciemnym lesie, zziębnięci, głodni i przerażeni, rozmawiając o tym, kogo trzeba zabić? Zupełnie nie byliśmy do tego przygotowani, nie mieliśmy żadnego doświadczenia, żadnej wiedzy. Nie wiedzieliśmy, czy postępujemy właściwie. Nie wiedzieliśmy nic. Byliśmy zwyczajnymi nastolatkami, zwyczajnymi aż do znudzenia. W ciągu jednej nocy zdarto dach z naszego domu. A kiedy już zniknął dach, zerwano zasłony, roztrzaskano meble, spalono budynek i rzucono nas w noc. Musieliśmy uciekać, ukrywać się i żyć jak dzikie zwierzęta. Brakowało nam fundamentów i nasze życie straciło osłonę zapewnianą przez ściany. Żyliśmy w dziwnym długim koszmarze, w którym musieliśmy ustanawiać własne zasady, wymyślać nowe wartości, chodzić po omacku i mieć nadzieję, że nie popełniamy zbyt wielu błędów. Kurczowo trzymaliśmy się tego, co wiedzieliśmy i co uznawaliśmy za słuszne, ale nawet to nam odbierano. Nie wiedziałam, czy w końcu zostaniemy z niczym, czy może zdobędziemy nowy zestaw zasad, postaw i zachowań i zmienimy się nie do poznania. Mogliśmy skończyć jako nowe, zniekształcone, zdeformowane istoty o zaledwie kilku fizycznych cechach upodabniających nas do ludzi, którymi kiedyś byliśmy.
John Marsden
John Fowles
Takie rozmowy były jednym z najdziwniejszych i najtrudniejszych elementów naszej nowej rzeczywistości. powinniśmy byli gadać o dyskotekach, mailach, egzaminach i muzyce. Jak mogło nas spotkać coś takiego? Jak to możliwe, że staliśmy w ciemnym lesie, zziębnięci, głodni i przerażeni, rozmawiając o tym, kogo trzeba zabić? Zupełnie nie byliśmy do tego przygotowani, nie mieliśmy żadnego doświadczenia, żadnej wiedzy. Nie wiedzieliśmy, czy postępujemy właściwie. Nie wiedzieliśmy nic. Byliśmy zwyczajnymi nastolatkami, zwyczajnymi aż do znudzenia. W ciągu jednej nocy zdarto dach z naszego domu. A kiedy już zniknął dach, zerwano zasłony, roztrzaskano meble, spalono budynek i rzucono nas w noc. Musieliśmy uciekać, ukrywać się i żyć jak dzikie zwierzęta. Brakowało nam fundamentów i nasze życie straciło osłonę zapewnianą przez ściany. Żyliśmy w dziwnym długim koszmarze, w którym musieliśmy ustanawiać własne zasady, wymyślać nowe wartości, chodzić po omacku i mieć nadzieję, że nie popełniamy zbyt wielu błędów. Kurczowo trzymaliśmy się tego, co wiedzieliśmy i co uznawaliśmy za słuszne, ale nawet to nam odbierano. Nie wiedziałam, czy w końcu zostaniemy z niczym, czy może zdobędziemy nowy zestaw zasad, postaw i zachowań i zmienimy się nie do poznania. Mogliśmy skończyć jako nowe, zniekształcone, zdeformowane istoty o zaledwie kilku fizycznych cechach upodabniających nas do ludzi, którymi kiedyś byliśmy.
John Marsden