zależało. Nie potrzebowałam przyjaciół. I nie miałam zamiaru pozwolić, żeby dzieciak, który kiedyś, potykając się o własne wielgachne stopy, wyłączył cały system komputerowy Ligi, manipulował mną i robił ze mnie kogoś, kim nie jestem.
Alexandra Bracken
Osoba święta to ktoś, kto dotarł do krańców ludzkich możliwości. Nie sposób powiedzieć, o jakie tu możliwości chodzi. Chyba mają one coś wspólnego z energią miłości. Kontakt z tą energią owocuje umiejętnością odnalezienia pewnej równowagi w chaosie istnienia. Święci wcale nie likwidują chaosu; gdyby posiedli tę umiejętność, świat już dawno by się zmienił. Nie sądzę, żeby święci umieli likwidować chaos nawet dla siebie, bo samo pojęcie narzucania przez człowieka ładu całemu światu trąci arogancją i wojowniczością. Ich chwała polega na utrzymaniu pewnej równowagi. Święci suną naprzód po falach jak odczepiona narta. Ich szlak muska pieszczotliwie wzgórze. Ich ślad to rysunek śniegu w chwili szczególnego układu z wiatrem i skałą. Gdzieś w głębi duszy tak kochają świat, że poddają się prawom ciążenia i przypadku.Nie bujają bynajmniej w obłokach z aniołami, lecz z dokładnością igły sejsmografu wykrywają konkretny, krwawy pejzaż. Ich domy są niebezpieczne, bo ograniczone, lecz cały świat jest im domem. Umieją kochać kształty ludzi, subtelne i zwichrowane kształty serca. Dobrze, że są wśród nas tacy ludzie, takie zachowujące równowagę potwory miłości.
Leonard Cohen
Alexandra Bracken
Osoba święta to ktoś, kto dotarł do krańców ludzkich możliwości. Nie sposób powiedzieć, o jakie tu możliwości chodzi. Chyba mają one coś wspólnego z energią miłości. Kontakt z tą energią owocuje umiejętnością odnalezienia pewnej równowagi w chaosie istnienia. Święci wcale nie likwidują chaosu; gdyby posiedli tę umiejętność, świat już dawno by się zmienił. Nie sądzę, żeby święci umieli likwidować chaos nawet dla siebie, bo samo pojęcie narzucania przez człowieka ładu całemu światu trąci arogancją i wojowniczością. Ich chwała polega na utrzymaniu pewnej równowagi. Święci suną naprzód po falach jak odczepiona narta. Ich szlak muska pieszczotliwie wzgórze. Ich ślad to rysunek śniegu w chwili szczególnego układu z wiatrem i skałą. Gdzieś w głębi duszy tak kochają świat, że poddają się prawom ciążenia i przypadku.Nie bujają bynajmniej w obłokach z aniołami, lecz z dokładnością igły sejsmografu wykrywają konkretny, krwawy pejzaż. Ich domy są niebezpieczne, bo ograniczone, lecz cały świat jest im domem. Umieją kochać kształty ludzi, subtelne i zwichrowane kształty serca. Dobrze, że są wśród nas tacy ludzie, takie zachowujące równowagę potwory miłości.
Leonard Cohen