sami że coś czai się i podkrada coraz bliżej nas. Co gorsza odniosłem nieodparte wrażenie, że to coś, cokolwiek to było, jest w gruncie rzeczy znajome: jak gdyby nieoczekiwane przybycie było tak naprawdę powrotem.
Sarah Waters
Krytycznym wzrokiem zmierzył swoje odbicie. Wysoki, metr dziewięćdziesiąt, twarz raczej pociągła, kanciasta, nos prosty. Niebieskie oczy, blond loczki, których przez całe życie nienawidził, więc od czasu liceum golił się na łyso. Takim właśnie widziała go kiedyś Kruszynka...
A jednak wtedy wyglądał inaczej. Regularnie chodził na siłownię, biegał, strzelał na strzelnicy. Teraz już mu nie zależało. Idiotyczny baranek porastał więc łysiejący na zakolach czerep, nad paskiem spodni zaokrąglał się brzuszek. Pokryty barankiem tors, który Konecki rzeźbił kiedyś regularnie studwudziestokilogramową sztangą, był dziś jedynie wspomnieniem dawnego węzła mięśni. Po pół roku spędzonym na wyrzutach sumienia i łzawym użalaniu się nad sobą powoli zmieniał się w tłustawego tatuśka.
Miał to gdzieś. I choć myślisamobójcze opuściły go kilkanaście tygodni temu, nie czuł się specjalnie związany z tą cielesną powłoką. - Chrzanię cię, frajerze - wycedził, patrząc sobie w oczy.
Zbigniew Zborowski
Sarah Waters
Krytycznym wzrokiem zmierzył swoje odbicie. Wysoki, metr dziewięćdziesiąt, twarz raczej pociągła, kanciasta, nos prosty. Niebieskie oczy, blond loczki, których przez całe życie nienawidził, więc od czasu liceum golił się na łyso. Takim właśnie widziała go kiedyś Kruszynka...
A jednak wtedy wyglądał inaczej. Regularnie chodził na siłownię, biegał, strzelał na strzelnicy. Teraz już mu nie zależało. Idiotyczny baranek porastał więc łysiejący na zakolach czerep, nad paskiem spodni zaokrąglał się brzuszek. Pokryty barankiem tors, który Konecki rzeźbił kiedyś regularnie studwudziestokilogramową sztangą, był dziś jedynie wspomnieniem dawnego węzła mięśni. Po pół roku spędzonym na wyrzutach sumienia i łzawym użalaniu się nad sobą powoli zmieniał się w tłustawego tatuśka.
Miał to gdzieś. I choć myślisamobójcze opuściły go kilkanaście tygodni temu, nie czuł się specjalnie związany z tą cielesną powłoką. - Chrzanię cię, frajerze - wycedził, patrząc sobie w oczy.
Zbigniew Zborowski