na szafie. Więc znowu ma się coś zmienić w moim życiu, ponieważ tylko w takich momentach zwykł mnie nawiedzać. Wracałam za każdym razem posłusznie, jak marnotrawna córka do źródła miłości. On był wyraźnym kształtem mojego marzenia.
Jalu Kurek
Tym razem czułam się dość dziwnie. Ostrożnie obserwowano nas zza uchylonych drzwi i okiennic. Nikt nie wychodził się przywitać, nikt nie machał entuzjastycznie, byśmy weszli i obejrzeli towar. Spojrzałam ostrożnie na Romana.
- To ty wprowadzasz tu taki popłoch? Mnie witają tu zwykle inaczej – powiedziałam ostrożnie.
- Cóż – wyszczerzył kły w przerysowanym uśmiechu złego gościa – nie wiedzą, czemu właśnie ze mną idziesz... Może skończysz jako mój posiłek? Może się zapomnę i skończy się to zimnym ciałem słodkiej wiedźmy? A może coś przeskrobałaś i prowadzę cię do karceru? Kto wie... nie widywano nas dotąd razem. I na wszelki wypadek lepiej nic nie widzieć, nie rozmawiać z nami, bo jeszcze nie daj Pani Magii Wszelakiej, przyszłoby im zeznawać? To praktyczny lud, jeśli wpakowałaś się w kłopoty, to twój problem, nie ich. Jeśli jutro zawitasz tu cała i zdrowa, znów będą mili i chętnie ci pokażą swoje produkty... Co najwyżej będą plotkować, co tu dziś ze mną robiłaś.
- Jednym słowem właśnie psujesz mi reputację? – parsknęłam.
- Jakbym miał wiele do zepsucia. Prowadzasz się z tym swoim diabłem i aniołem, dla większości mieszkańców tego grodu, gdybyś zaczęła się teraz prowadzać ze mną, znaczyłoby, że odzyskałaś poczucie przyzwoitości.
Aneta Jadowska
Jalu Kurek
Tym razem czułam się dość dziwnie. Ostrożnie obserwowano nas zza uchylonych drzwi i okiennic. Nikt nie wychodził się przywitać, nikt nie machał entuzjastycznie, byśmy weszli i obejrzeli towar. Spojrzałam ostrożnie na Romana.
- To ty wprowadzasz tu taki popłoch? Mnie witają tu zwykle inaczej – powiedziałam ostrożnie.
- Cóż – wyszczerzył kły w przerysowanym uśmiechu złego gościa – nie wiedzą, czemu właśnie ze mną idziesz... Może skończysz jako mój posiłek? Może się zapomnę i skończy się to zimnym ciałem słodkiej wiedźmy? A może coś przeskrobałaś i prowadzę cię do karceru? Kto wie... nie widywano nas dotąd razem. I na wszelki wypadek lepiej nic nie widzieć, nie rozmawiać z nami, bo jeszcze nie daj Pani Magii Wszelakiej, przyszłoby im zeznawać? To praktyczny lud, jeśli wpakowałaś się w kłopoty, to twój problem, nie ich. Jeśli jutro zawitasz tu cała i zdrowa, znów będą mili i chętnie ci pokażą swoje produkty... Co najwyżej będą plotkować, co tu dziś ze mną robiłaś.
- Jednym słowem właśnie psujesz mi reputację? – parsknęłam.
- Jakbym miał wiele do zepsucia. Prowadzasz się z tym swoim diabłem i aniołem, dla większości mieszkańców tego grodu, gdybyś zaczęła się teraz prowadzać ze mną, znaczyłoby, że odzyskałaś poczucie przyzwoitości.
Aneta Jadowska