się opłaca, nie prowadzi ksiąg rozchodów i przychodów. Idzie zawsze za daleko, ale nigdy nie patrzy trwożliwie na przebytą drogę, lękając się, że zaszła zbyt daleko. Ona nie salwuje się ucieczką wstecz. Idzie tym dalej, im bardziej kocha. Wie, że inaczej nie można
Leszek Łysień
Wkurza mnie najbardziej to, że mając do dyspozycji tyle wspólnie przeżytych lat, czegoś zawsze nie zdąży się powiedzieć […]. Są takie momenty, kiedy uparcie milczysz, chociaż masz poczucie, że powinnaś to z siebie wydusić! Choćby po jednej sylabie i już nawet może być szeptem, bo to musi i powinno wybrzmieć. Ale nic nie mówisz. Patrzysz tylko, oczy zachodzą łzami i zaczynają niemiłosiernie piec, więc wychodzisz na chwilę na zewnątrz i bierzesz kilka głębokich wdechów […]. A potem, kiedy wracasz do pustego domu, po raz pierwszy tak już na zawsze sama, jest za późno. I wtedy nie chcesz wchodzić do środka. Patrzysz na ciemne okna i odtwarzasz w głowie rozmowę, którą prowadziliście nie tak dawno, bo jeszcze tego samego dnia rano, tuż po tym, kiedy wstaliście i odsuwałaś zasłony. On stanął tuż za tobą i chociaż nie mieliście wiele czasu, na chwilę objął cię wpół i przytulił się mocno. Wydawało ci się wtedy, że to tylko kolejny poranek, taki, jakich wiele już wcześniej było, i nie zdajesz sobie sprawy, że więcej już ani jednego nie będzie.
Renata Adwent
Leszek Łysień
Wkurza mnie najbardziej to, że mając do dyspozycji tyle wspólnie przeżytych lat, czegoś zawsze nie zdąży się powiedzieć […]. Są takie momenty, kiedy uparcie milczysz, chociaż masz poczucie, że powinnaś to z siebie wydusić! Choćby po jednej sylabie i już nawet może być szeptem, bo to musi i powinno wybrzmieć. Ale nic nie mówisz. Patrzysz tylko, oczy zachodzą łzami i zaczynają niemiłosiernie piec, więc wychodzisz na chwilę na zewnątrz i bierzesz kilka głębokich wdechów […]. A potem, kiedy wracasz do pustego domu, po raz pierwszy tak już na zawsze sama, jest za późno. I wtedy nie chcesz wchodzić do środka. Patrzysz na ciemne okna i odtwarzasz w głowie rozmowę, którą prowadziliście nie tak dawno, bo jeszcze tego samego dnia rano, tuż po tym, kiedy wstaliście i odsuwałaś zasłony. On stanął tuż za tobą i chociaż nie mieliście wiele czasu, na chwilę objął cię wpół i przytulił się mocno. Wydawało ci się wtedy, że to tylko kolejny poranek, taki, jakich wiele już wcześniej było, i nie zdajesz sobie sprawy, że więcej już ani jednego nie będzie.
Renata Adwent