ją miłość, ponieważ nigdy nie wiadomo, kiedy druga strona odejdzie. To był największy paradoks - dusze potrzebowały siebie nawzajem, ale jednocześnie ważne było, by siebie nie potrzebowały.
Lauren Kate
Nachylił się i wyjrzał przez okno. Z grubych krat odpadł kolejny kawałek białej farby. Działo się tak za każdym razem, gdy na zewnątrz zrywał się wiatr. To, co przed kilkudziesięcioma laty musiało uchodzić za szczyt nowoczesności i humanitarnego podejścia, lądowało na ziemi pod wejściem. W błocie tak głębokim, że przy odrobinie samozaparcia można było ukryć w nim kucyka. Samo patrzenie przez zakratowane okno mogło wywołać depresję. Sięgnął do kieszeni i wyciągnął z niej dwie tabletki.
Bartosz Szczygielski
Młoda kobieta, zajęta teraz szyciem, swoim zwyczajem nuciła
coś cichutko. Daniel, rozparty w fotelu, z przymkniętymi powiekami
słuchał, poddając się czarowi jej głosu. A ten miał w sobie
coś magicznego. Melodia to wznosiła się, to opadała, otulając
umysł słuchacza miękkim, tajemniczym woalem i odrywając go
od rzeczywistości. Zdawało mu się, że płynie przez ogromną rozświetloną
przestrzeń niczym ptak. Że wznosi się gdzieś w górę, podąża
ku nieokreślonemu celowi. I nie miało znaczenia, jaki jest cel,
ważna była tylko wolność i lot w światło...
Katarzyna Batko
W narożniku pod przykuwającym wzrok malowidłem stała wyprostowana jak świeca Miranda w naszywanej paciorkami Czerwonej sukni od Chanel, zamówionej, przykrojonej, dopasowanej i wyczyszczonej specjalnie na ten wieczór. I chociaż byłoby przesadą stwierdzić, że była warta każdego wydanego na nią grosza (skoro te
grosze sumowały się w dziesiątki tysięcy dolarów), jednak jej widok zapierał dech w
piersiach. Sama Miranda stanowiła dzieło sztuki, podbródek wysunięty w przód, mięśnie idealnie napięte, neoklasyczny relief w naszywanym paciorkami jedwabiu od Chanel. Nie była piękna — miała za małe oczy, za sztywne włosy, trochę zbyt ostre rysy twarzy — ale oszałamiająca w sposób trudny do opisania. I chociaż bardzo się starałam nie okazać zachwytu, udawać, że podziwiam salę, nie mogłam oderwać od niej oczu.
Lauren Weisberger
Lauren Kate
Nachylił się i wyjrzał przez okno. Z grubych krat odpadł kolejny kawałek białej farby. Działo się tak za każdym razem, gdy na zewnątrz zrywał się wiatr. To, co przed kilkudziesięcioma laty musiało uchodzić za szczyt nowoczesności i humanitarnego podejścia, lądowało na ziemi pod wejściem. W błocie tak głębokim, że przy odrobinie samozaparcia można było ukryć w nim kucyka. Samo patrzenie przez zakratowane okno mogło wywołać depresję. Sięgnął do kieszeni i wyciągnął z niej dwie tabletki.
Bartosz Szczygielski
Młoda kobieta, zajęta teraz szyciem, swoim zwyczajem nuciła
coś cichutko. Daniel, rozparty w fotelu, z przymkniętymi powiekami
słuchał, poddając się czarowi jej głosu. A ten miał w sobie
coś magicznego. Melodia to wznosiła się, to opadała, otulając
umysł słuchacza miękkim, tajemniczym woalem i odrywając go
od rzeczywistości. Zdawało mu się, że płynie przez ogromną rozświetloną
przestrzeń niczym ptak. Że wznosi się gdzieś w górę, podąża
ku nieokreślonemu celowi. I nie miało znaczenia, jaki jest cel,
ważna była tylko wolność i lot w światło...
Katarzyna Batko
W narożniku pod przykuwającym wzrok malowidłem stała wyprostowana jak świeca Miranda w naszywanej paciorkami Czerwonej sukni od Chanel, zamówionej, przykrojonej, dopasowanej i wyczyszczonej specjalnie na ten wieczór. I chociaż byłoby przesadą stwierdzić, że była warta każdego wydanego na nią grosza (skoro te
grosze sumowały się w dziesiątki tysięcy dolarów), jednak jej widok zapierał dech w
piersiach. Sama Miranda stanowiła dzieło sztuki, podbródek wysunięty w przód, mięśnie idealnie napięte, neoklasyczny relief w naszywanym paciorkami jedwabiu od Chanel. Nie była piękna — miała za małe oczy, za sztywne włosy, trochę zbyt ostre rysy twarzy — ale oszałamiająca w sposób trudny do opisania. I chociaż bardzo się starałam nie okazać zachwytu, udawać, że podziwiam salę, nie mogłam oderwać od niej oczu.
Lauren Weisberger