uczucia przyzwyczaić, to tym razem było ono dojmujące, obezwładniające, zalewające sobą wszystkie inne pędzące w głowie myśli. Tęsknota wywołała sen. Niespełniony sen o byciu gdzie indziej. Byciu tam, gdzie nie sięga wzrok. Tam, gdzie jest wielki świat. Byciu tam, gdzie nas nie ma.
Piotr Strzeżysz
On pragnął spoczywać w cichej ekstazie,
a ja chciałam by wszystko dookoła lśniło i tańczyło bezustannie...
Powiedziałam mu, że jego niebo byłoby mdłe i nudne, a on odparł, że moje byłoby pijane.
Ja powiedziałam, że w jego niebie dostałabym śpiączki,
on powiedział, że w moim nie mógłby oddychać.
Emily Jane Brontë
Ludzie zmieniają numer telefonu, nie wychodzą z domu. Zapisują się na terapię. Mają objawy zespołu stresu pourazowego. Jakby ich śledziło Stasi. Stworzyliśmy kulturę, w której ludzie czują się nieustannie kontrolowani, w której obawiają się być sobą.
- To jakby znaleźć się na celowniku służb specjalnych - zauważyłem.
- Gorzej - odparł Michael. - Pracownicy służb specjalnych nie podniecają się swoją radością z cudzego nieszczęścia.
Jon Ronson
Ian mógłby zostać dobrym aktorem. Przekonał wszystkich, że konflikty w jego życiu były spowodowane przez jakieś zewnętrzne wpływy, a stres, na który się uskarżał, był bezpośrednim wynikiem trybu życia, jaki prowadził. W rzeczywistości jako sędzia i pan swego losu, Ian stworzył sobie własne piekło i zaplanował własny upadek. Ludzie z jego otoczenia byli jedynie drugoplanowymi postaciami w tym przedstawieniu.
Deborah Curtis
Piotr Strzeżysz
On pragnął spoczywać w cichej ekstazie,
a ja chciałam by wszystko dookoła lśniło i tańczyło bezustannie...
Powiedziałam mu, że jego niebo byłoby mdłe i nudne, a on odparł, że moje byłoby pijane.
Ja powiedziałam, że w jego niebie dostałabym śpiączki,
on powiedział, że w moim nie mógłby oddychać.
Emily Jane Brontë
Ludzie zmieniają numer telefonu, nie wychodzą z domu. Zapisują się na terapię. Mają objawy zespołu stresu pourazowego. Jakby ich śledziło Stasi. Stworzyliśmy kulturę, w której ludzie czują się nieustannie kontrolowani, w której obawiają się być sobą.
- To jakby znaleźć się na celowniku służb specjalnych - zauważyłem.
- Gorzej - odparł Michael. - Pracownicy służb specjalnych nie podniecają się swoją radością z cudzego nieszczęścia.
Jon Ronson
Ian mógłby zostać dobrym aktorem. Przekonał wszystkich, że konflikty w jego życiu były spowodowane przez jakieś zewnętrzne wpływy, a stres, na który się uskarżał, był bezpośrednim wynikiem trybu życia, jaki prowadził. W rzeczywistości jako sędzia i pan swego losu, Ian stworzył sobie własne piekło i zaplanował własny upadek. Ludzie z jego otoczenia byli jedynie drugoplanowymi postaciami w tym przedstawieniu.
Deborah Curtis