stracone lata. Pozwoliłem im uciec jak idiota, bo musiałem pracować, bo uważałem, że mam zobowiązania, jakąś rolę, którą przyszło mi odegrać, a tymczasem jedynym prawdziwym teatrem mojego życia byłaś ty
Marc Levy
Czasem życie pozwala spojrzeć, jak w zaczarowany kalejdoskop, w przyszłość. Dzień za dniem, krok za krokiem i ukazuje się to wszystko, co byłoby - co będzie - dla osiągnięcia czego koniecznie trzeba chcieć żyć. Jeżeli człowiek z niechęcią odwraca twarz od tych obrazów, jeżeli nie chce ich widzieć i pragnie tylko zanurzyć się w nicość, wtedy śmierć łagodnie kładzie dłoń na słabnącym sercu i przerywa jego bieg. Potem przesuwa palce po jego twarzy, pokrywając rysy powłoką wiecznej martwoty.
Niekiedy zdarza się jednak, że opowieść którą snuje życie, budzi w żyjącym taki ból, burzę, protest, przepełnia jego serce takim płaczem rozpaczy i żalu za tym, co najbardziej umiłowane, że każe mu gestem niecierpliwej tęsknoty wyciągać ramiona i wołać: -Ja chcę żyć! Każe mu spękanymi od pragnienia ustami szeptać swą jedyną prośbę: - Ja chcę żyć! Każe mu zebrać całą wolę, skupić wszystkie siły organizmu, każe mu uchwycić się życia i trwać najbardziej nieprawdopodobnym wysiłkiem. Śmierć nie cofa wprawdzie swej niewidzialnej ręki, lecz jej też nie zbliża. Tymczasem życie ujmuje w swą dłoń gasnące serce człowieka i powoli napełnia je własnym ciepłem. Pierwszym doznaniem budzącego się do życia jest cierpienie. Jeszcze nie ocknął się po męczących, gorączkowych zjawach, a już czuje że boli, tu głęboko, koło serca. Tak jakby jakaś dobra, kochająca ręka ściskała biedne serce z czułością, nie pamiętając, że to boleć może."
Seweryna Szmaglewska
Marc Levy
Czasem życie pozwala spojrzeć, jak w zaczarowany kalejdoskop, w przyszłość. Dzień za dniem, krok za krokiem i ukazuje się to wszystko, co byłoby - co będzie - dla osiągnięcia czego koniecznie trzeba chcieć żyć. Jeżeli człowiek z niechęcią odwraca twarz od tych obrazów, jeżeli nie chce ich widzieć i pragnie tylko zanurzyć się w nicość, wtedy śmierć łagodnie kładzie dłoń na słabnącym sercu i przerywa jego bieg. Potem przesuwa palce po jego twarzy, pokrywając rysy powłoką wiecznej martwoty.
Niekiedy zdarza się jednak, że opowieść którą snuje życie, budzi w żyjącym taki ból, burzę, protest, przepełnia jego serce takim płaczem rozpaczy i żalu za tym, co najbardziej umiłowane, że każe mu gestem niecierpliwej tęsknoty wyciągać ramiona i wołać: -Ja chcę żyć! Każe mu spękanymi od pragnienia ustami szeptać swą jedyną prośbę: - Ja chcę żyć! Każe mu zebrać całą wolę, skupić wszystkie siły organizmu, każe mu uchwycić się życia i trwać najbardziej nieprawdopodobnym wysiłkiem. Śmierć nie cofa wprawdzie swej niewidzialnej ręki, lecz jej też nie zbliża. Tymczasem życie ujmuje w swą dłoń gasnące serce człowieka i powoli napełnia je własnym ciepłem. Pierwszym doznaniem budzącego się do życia jest cierpienie. Jeszcze nie ocknął się po męczących, gorączkowych zjawach, a już czuje że boli, tu głęboko, koło serca. Tak jakby jakaś dobra, kochająca ręka ściskała biedne serce z czułością, nie pamiętając, że to boleć może."
Seweryna Szmaglewska