jutra, jeśli nie przeżyjemy dnia dzisiejszego. Szczęścia nie można odłożyć na później. A jeśli któregoś dnia to się zmieni, będę umiała cieszyć się tym, co przeżyłam, tym, że z tego nie zrezygnowałam, że wzięłam z tego, ile się dało.
Federico Moccia
Wpatruje się we mnie, jakby zapomniał ludzkiej mowy.
– Teraz już wiesz, że te wszystkie plotki były prawdziwe – szepczę. – Jestem szalona. I jestem potworem.
– Nie – szepcze. – Nie... – Tak.
– Nie – mówi, teraz zrozpaczony. – To nieprawda... Jesteś silniejsza od tego... Wiem, że jesteś... Znam cię. Znam twoje serce od dziesięciu lat. Widziałem, co musiałaś przeżyć, przez co musiałaś przejść, i nie zamierzam z ciebie teraz zrezygnować, nie z tego powodu, nie z powodu czegoś takiego jak to...
– Jak możesz tak mówić? Jak możesz nadal wierzyć, że po wszystkim... po tym wszystkim...
– Przecież – mówi, a jego ręce trzymają mnie teraz mocniej – jesteś jedną z najodważniejszych, najsilniejszych osób, jakie w życiu spotkałem. Masz dobre serce, najlepsze intencje... – Milknie. Bierze pełen napięcia, drżący oddech. – Jesteś najlepszą osobą, jaką kiedykolwiek znałem – mówi do mnie. – Miałaś najgorsze możliwe doświadczenia, a wyszłaś z tego bez szwanku. Jak, do diabła – jego głos się teraz załamuje – miałbym pozwolić ci odejść? Jak mógłbym cię zostawić? – Adamie...
– Nie – mówi, kręcąc głową. – Nie mogę uwierzyć, że to jest nasz koniec. Nie, jeżeli nadal mnie kochasz. Poradzisz sobie z tym, a ja będę czekał, aż będziesz gotowa. Nigdzie się nie wybieram. Nie będzie nikogo innego w moim życiu. Nikogo innego nigdy nie pragnąłem i to się nigdy, przenigdy nie zmieni.
Tahereh Mafi
Federico Moccia
Wpatruje się we mnie, jakby zapomniał ludzkiej mowy.
– Teraz już wiesz, że te wszystkie plotki były prawdziwe – szepczę. – Jestem szalona. I jestem potworem.
– Nie – szepcze. – Nie... – Tak.
– Nie – mówi, teraz zrozpaczony. – To nieprawda... Jesteś silniejsza od tego... Wiem, że jesteś... Znam cię. Znam twoje serce od dziesięciu lat. Widziałem, co musiałaś przeżyć, przez co musiałaś przejść, i nie zamierzam z ciebie teraz zrezygnować, nie z tego powodu, nie z powodu czegoś takiego jak to...
– Jak możesz tak mówić? Jak możesz nadal wierzyć, że po wszystkim... po tym wszystkim...
– Przecież – mówi, a jego ręce trzymają mnie teraz mocniej – jesteś jedną z najodważniejszych, najsilniejszych osób, jakie w życiu spotkałem. Masz dobre serce, najlepsze intencje... – Milknie. Bierze pełen napięcia, drżący oddech. – Jesteś najlepszą osobą, jaką kiedykolwiek znałem – mówi do mnie. – Miałaś najgorsze możliwe doświadczenia, a wyszłaś z tego bez szwanku. Jak, do diabła – jego głos się teraz załamuje – miałbym pozwolić ci odejść? Jak mógłbym cię zostawić? – Adamie...
– Nie – mówi, kręcąc głową. – Nie mogę uwierzyć, że to jest nasz koniec. Nie, jeżeli nadal mnie kochasz. Poradzisz sobie z tym, a ja będę czekał, aż będziesz gotowa. Nigdzie się nie wybieram. Nie będzie nikogo innego w moim życiu. Nikogo innego nigdy nie pragnąłem i to się nigdy, przenigdy nie zmieni.
Tahereh Mafi