nigdy nieotwieranych stron. Drewniane półki miały ciepły, maślany kolor, a wypełniały je grzbiety tomów we wszystkich barwach. Pozycje polecane były rozłożone na stołach, lśniące okładki odbijały światło w moją stronę. Za kącikiem ignorującego nas sprzedawcy zaczynały się pokryte ciemnoczerwoną wykładziną schody prowadzące do nieznanych światów.
Maggie Stiefvater
Regularnie chodziłem do meczetu, uczyłem się na pamięć fragmentów Koranu, nie rozumiejąc z nich ani słowa, i brałem udział we wszystkich obrzędach, lecz gdy ujrzałem na własne oczy, jakich okrucieństw dokonuje się w imię religii, odwróciłem się od niej na zawsze.
(s.46).
Tariq Ali
a w samym holu dworca był ołtarz Stalina… taki że zastawiał wyjście na perony, z wyjątkiem tylko dwu po bokach ołtarza, co wyglądało jak wyjście do zakrystii… wielkie białe popiersie Stalina na czerwonym postumencie, i tło i boki z czerwieni a z góry zwieszały się szturmówki…
podświetlone to w dzień i w nocy… kiedy jeździłem jeszcze do szkoły jakiś pijak uklęknął przed tym ołtarzem, i… bez wygłupiania się a z pijaną żarliwą nadzieją… krzyknął „Józiu, daj na pół litra”...
Stanisław Czycz
Gdy człowiek wspina się na jakiś szczyt, to nagle, będąc tuż pod nim, zaczyna wyraźniej widzieć inne szczyty, które go otaczają. Te znacznie wyższe. Z dołu ich w ogóle nie widać lub są bardzo niewyraźne. Tam u góry są wyraziste i tym, że są wyraźne, denerwują. I samą tylko swoją obecnością odbierają całą radość wchodzenia na ten swój obecny. I będąc już na wierzchołku swojego, zamiast poczuć spełnienie, czuje się tęsknotę za tymi wyższymi
Janusz Leon Wiśniewski
Maggie Stiefvater
Regularnie chodziłem do meczetu, uczyłem się na pamięć fragmentów Koranu, nie rozumiejąc z nich ani słowa, i brałem udział we wszystkich obrzędach, lecz gdy ujrzałem na własne oczy, jakich okrucieństw dokonuje się w imię religii, odwróciłem się od niej na zawsze.
(s.46).
Tariq Ali
a w samym holu dworca był ołtarz Stalina… taki że zastawiał wyjście na perony, z wyjątkiem tylko dwu po bokach ołtarza, co wyglądało jak wyjście do zakrystii… wielkie białe popiersie Stalina na czerwonym postumencie, i tło i boki z czerwieni a z góry zwieszały się szturmówki…
podświetlone to w dzień i w nocy… kiedy jeździłem jeszcze do szkoły jakiś pijak uklęknął przed tym ołtarzem, i… bez wygłupiania się a z pijaną żarliwą nadzieją… krzyknął „Józiu, daj na pół litra”...
Stanisław Czycz
Gdy człowiek wspina się na jakiś szczyt, to nagle, będąc tuż pod nim, zaczyna wyraźniej widzieć inne szczyty, które go otaczają. Te znacznie wyższe. Z dołu ich w ogóle nie widać lub są bardzo niewyraźne. Tam u góry są wyraziste i tym, że są wyraźne, denerwują. I samą tylko swoją obecnością odbierają całą radość wchodzenia na ten swój obecny. I będąc już na wierzchołku swojego, zamiast poczuć spełnienie, czuje się tęsknotę za tymi wyższymi
Janusz Leon Wiśniewski