to, co jest takie samo we wszystkich ludziach, to, co jest ogólne. Indywidualnym "ja" jest to, co się różni od ogólnego, a więc to, czego nie można z góry odgadnąć, czego nie można wyliczyć, co trzeba dopiero odsłonić, odkryć zdobyć.
Milan Kundera
Kraus to ucieleśnienie prawego, całkiem jednostajnego, jednozgłoskowego i jednoznacznego charakteru. Nikt nie pozostanie ślepy na prostotę tego człowieka i dlatego też nikt go nie będzie szanował, on zaś nigdy nie zazna powodzenia. Uważam, że to urzekające, urzekające, po trzykroć urzekające. Cokolwiek wyszło spod ręki Boga, jest takie dobre, urocze, wprost po brzegi pełne uroków i idei. Ktoś gotów pomyśleć, że wyrażam się z niejaką przesadą. Otóż muszę powiedzieć, że od przesady jestem tu najdalszy. Nie, Krausa nie muśnie nigdy nawet cień sukcesu, sławy ani miłości, i bardzo dobrze, gdyż sukcesom towarzyszy nieodłącznie jedynie duchowa płycizna i parę oklepanych opinii. Od razu widać kiedy ludzie mogą poszczycić się sukcesami i uznaniem, wręcz puchną od sytnego zadowolenia z siebie, siła próżności wydyma ich jak balony, zmieniają się nie do poznania. Broń Boże dzielnego człowieka od uznania tłumów. Jeśli nawet nie psuje mu charakteru, to w każdym razie oszałamia i osłabia. Wdzięczność, owszem. Wdzięczność to co innego. Ale Krausowi nikt nie okaże nawet wdzięczności, i zresztą w cale nie trzeba. Raz na dziesięć lat ktoś może mu powie: "Dziękuję, Kraus", a on sie na to głupkowato, okropnie głupkowato uśmiechnie.
Robert Walser
Milan Kundera
Kraus to ucieleśnienie prawego, całkiem jednostajnego, jednozgłoskowego i jednoznacznego charakteru. Nikt nie pozostanie ślepy na prostotę tego człowieka i dlatego też nikt go nie będzie szanował, on zaś nigdy nie zazna powodzenia. Uważam, że to urzekające, urzekające, po trzykroć urzekające. Cokolwiek wyszło spod ręki Boga, jest takie dobre, urocze, wprost po brzegi pełne uroków i idei. Ktoś gotów pomyśleć, że wyrażam się z niejaką przesadą. Otóż muszę powiedzieć, że od przesady jestem tu najdalszy. Nie, Krausa nie muśnie nigdy nawet cień sukcesu, sławy ani miłości, i bardzo dobrze, gdyż sukcesom towarzyszy nieodłącznie jedynie duchowa płycizna i parę oklepanych opinii. Od razu widać kiedy ludzie mogą poszczycić się sukcesami i uznaniem, wręcz puchną od sytnego zadowolenia z siebie, siła próżności wydyma ich jak balony, zmieniają się nie do poznania. Broń Boże dzielnego człowieka od uznania tłumów. Jeśli nawet nie psuje mu charakteru, to w każdym razie oszałamia i osłabia. Wdzięczność, owszem. Wdzięczność to co innego. Ale Krausowi nikt nie okaże nawet wdzięczności, i zresztą w cale nie trzeba. Raz na dziesięć lat ktoś może mu powie: "Dziękuję, Kraus", a on sie na to głupkowato, okropnie głupkowato uśmiechnie.
Robert Walser