do zrobienia każdej rzeczy, jakiej zapragnę. Pomaga wstać z łóżka i pomaga zasnąć. Jest wewnętrzną mocą, która prowadzi mnie przez wszystkie tropikalne sztormy - na oceanie życia, na pustyni życia i w dżungli życia.
Beata Pawlikowska
A… A możesz mi powiedzieć, jak do tego wszystkiego doszło?
Do tego? – pytam, zataczając ręką łuk i wskazując gołe okopcone ściany, potrzaskaną elewację budynku i zwisający nad moją głową stalaktyt czarnych od brudu bandaży z wyższego piętra.
Tak, do tego.
Milczę dłuższą chwilę. Patrzę w lepką czarną pustkę przede mną.
A tego ci ciotki i wujkowie nie opowiadali?
Nie.
Dlaczego?
Nie wiem. Kręcili tylko, że nie powinno było do tego dojść, że wszyscy są trochę winni, że im przykro…
To nie poczucie winy, żadna skrucha…
To co?
Pomyśl, dlaczego nie chcą o tym mówić.
Dlaczego nie chcą mówić? – powtarza pytanie.
No…
Nie wiem.
Bo nic się nie zmieniło.
Jak to nic się nie zmieniło? Wszystko się przecież zmieniło!
Wszystko, tylko nie ludzie. Ludzie się nie zmienili. Myślisz, że jakby teraz jeszcze było co odpalić, to by się ktoś przez sekundę zawahał?
Jakby wiedział, jak to się skończy?
No, jakby wiedział.
No, nie wiem… Pewnie by się zawahał…
Gówno prawda! Sekundy nawet by się nie zawahał. To żadne poczucie winy – w nas ciągle siedzi ta nienawiść. Niczego się nie nauczyliśmy. My się w ogóle nie uczymy. Popatrz na tamtych…
Na Sebę i Alexa? – domyśla się bezbłędnie.
No, choćby na nich. Słyszałeś, co ten wielki cymbał powiedział? Że on to z przekonania jest demokratą! Bo wszystkich równo nienawidzi. Wszystkich by równo zajebał, że go zacytuję. Z czego płynie to jego dobre samopoczucie? A z czego płynie samozadowolenie tego cwaniaka, co udaje papieża? Czym oni się pasą?
?
Nienawiścią, młodzieńcze. Silniejsza jest tylko miłość, ale głupsza i bardziej naiwna.
Artur Chmielewski
Beata Pawlikowska
A… A możesz mi powiedzieć, jak do tego wszystkiego doszło?
Do tego? – pytam, zataczając ręką łuk i wskazując gołe okopcone ściany, potrzaskaną elewację budynku i zwisający nad moją głową stalaktyt czarnych od brudu bandaży z wyższego piętra.
Tak, do tego.
Milczę dłuższą chwilę. Patrzę w lepką czarną pustkę przede mną.
A tego ci ciotki i wujkowie nie opowiadali?
Nie.
Dlaczego?
Nie wiem. Kręcili tylko, że nie powinno było do tego dojść, że wszyscy są trochę winni, że im przykro…
To nie poczucie winy, żadna skrucha…
To co?
Pomyśl, dlaczego nie chcą o tym mówić.
Dlaczego nie chcą mówić? – powtarza pytanie.
No…
Nie wiem.
Bo nic się nie zmieniło.
Jak to nic się nie zmieniło? Wszystko się przecież zmieniło!
Wszystko, tylko nie ludzie. Ludzie się nie zmienili. Myślisz, że jakby teraz jeszcze było co odpalić, to by się ktoś przez sekundę zawahał?
Jakby wiedział, jak to się skończy?
No, jakby wiedział.
No, nie wiem… Pewnie by się zawahał…
Gówno prawda! Sekundy nawet by się nie zawahał. To żadne poczucie winy – w nas ciągle siedzi ta nienawiść. Niczego się nie nauczyliśmy. My się w ogóle nie uczymy. Popatrz na tamtych…
Na Sebę i Alexa? – domyśla się bezbłędnie.
No, choćby na nich. Słyszałeś, co ten wielki cymbał powiedział? Że on to z przekonania jest demokratą! Bo wszystkich równo nienawidzi. Wszystkich by równo zajebał, że go zacytuję. Z czego płynie to jego dobre samopoczucie? A z czego płynie samozadowolenie tego cwaniaka, co udaje papieża? Czym oni się pasą?
?
Nienawiścią, młodzieńcze. Silniejsza jest tylko miłość, ale głupsza i bardziej naiwna.
Artur Chmielewski