że wydają się prawdopodobne, da się utrzymać przez pewien czas. Nawet przez długi czas. Ale nigdy przez całe życie, bo istnieje niepisane prawo o godzinie prawdy, która kiedyś nieuchronnie nadejdzie.
Jaume Cabré
- Jestem Nocnym Łowcą. Prowadzę niebezpieczne życie, Magnusie. Nie chodzi o ciebie. Następnym razem zakochaj się w agencie ubezpieczeniowym albo...
- Alexandrze, nie będzie następnego razu. - Bane oparł czoło o jego czoło, złotozielone oczy wpatrzyły się w błękitne.
Serce Aleca przyspieszyło.
- Dlaczego? Przecież ty żyjesz wiecznie, a inni nie.
- Wiem, że tak powiedziałem - przyznał Magnus. - Ale posłuchaj, Alexandrze...
- Nie nazywaj mnie w ten sposób. Tak mówią do mnie rodzice. Przypuszczam, że jak na ciebie to duży postęp, że z takim fatalizmem pogodziłeś się z moją śmiertelnością - wszystko umiera, ple, ple, ple - ale jak myślisz, jak ja się z tym czuję? Zwykłe pary mogą mieć nadzieję. Nadzieję, że razem się zestarzeją, że będą żyć długo i razem umrą, ale my nie możemy jej mieć. Nawet nie wiem, czy chciałbym.
Alec sam nie był pewien, jakiej reakcji oczekiwał - gniewu, wykrętów czy nawet żartów - ale Magnus odparł ściszonym, łamiącym się głosem:
- Alex... Alec, jeśli odniosłeś wrażenie, że pogodziłem się z myślą o twojej śmierci, mogę cię tylko przeprosić. Próbowałem, myślałem, że mi się udało... ale wciąż wyobrażałem sobie ciebie za pięćdziesiąt, sześćdziesiąt lat. Sądziłem, że może będę gotowy pozwolić ci odejść. Ale teraz wiem, że kiedyś nie będę bardziej gotowy cię stracić niż teraz. Czyli wcale.
- Więc co zrobimy?
- To, co wszyscy. Jak powiedziałeś, zostaje nam nadzieja.
Cassandra Clare
Jaume Cabré
- Jestem Nocnym Łowcą. Prowadzę niebezpieczne życie, Magnusie. Nie chodzi o ciebie. Następnym razem zakochaj się w agencie ubezpieczeniowym albo...
- Alexandrze, nie będzie następnego razu. - Bane oparł czoło o jego czoło, złotozielone oczy wpatrzyły się w błękitne.
Serce Aleca przyspieszyło.
- Dlaczego? Przecież ty żyjesz wiecznie, a inni nie.
- Wiem, że tak powiedziałem - przyznał Magnus. - Ale posłuchaj, Alexandrze...
- Nie nazywaj mnie w ten sposób. Tak mówią do mnie rodzice. Przypuszczam, że jak na ciebie to duży postęp, że z takim fatalizmem pogodziłeś się z moją śmiertelnością - wszystko umiera, ple, ple, ple - ale jak myślisz, jak ja się z tym czuję? Zwykłe pary mogą mieć nadzieję. Nadzieję, że razem się zestarzeją, że będą żyć długo i razem umrą, ale my nie możemy jej mieć. Nawet nie wiem, czy chciałbym.
Alec sam nie był pewien, jakiej reakcji oczekiwał - gniewu, wykrętów czy nawet żartów - ale Magnus odparł ściszonym, łamiącym się głosem:
- Alex... Alec, jeśli odniosłeś wrażenie, że pogodziłem się z myślą o twojej śmierci, mogę cię tylko przeprosić. Próbowałem, myślałem, że mi się udało... ale wciąż wyobrażałem sobie ciebie za pięćdziesiąt, sześćdziesiąt lat. Sądziłem, że może będę gotowy pozwolić ci odejść. Ale teraz wiem, że kiedyś nie będę bardziej gotowy cię stracić niż teraz. Czyli wcale.
- Więc co zrobimy?
- To, co wszyscy. Jak powiedziałeś, zostaje nam nadzieja.
Cassandra Clare