życie chodzą obok nas, takie dobre, mądre i piękne, a my, jak te ciule, nie widzimy ich. Jeden ciul na tysiąc trafia do baru, w którym dobra kobieta, odrywając się od książki poda mu rękę, a wraz z ręką poda mu siłę, która naprawdę może zmieniać świat.
Piotr Czerwiński
- Dlaczego dajemy się przygnieść przez poczucie winy i odpowiedzialność?
- Bo w sytuacjach, o jakich rozmawiamy, często mechanizm jest taki, że to dziecko bardzo wcześnie zamienia się rolami z rodzicem i zaczyna być rodzicem swojego rodzica.
- Kiedy to się dzieje?
- Już w pierwszych miesiącach życia, kiedy ta relacja się dopiero kształtuje. Zwykle są to takie sytuacje, gdy rodzic jest nieempatyczny, ślepy na potrzeby dziecka. Z różnych powodów - bo jest chory, depresyjny, bo jest zajęty piciem albo skoncentrowany przede wszystkim na relacje małżeńskiej z alkoholikiem. W każdym razie on nie ma już w sobie przestrzeni, żeby empatycznie reagować na płacz dziecka, żeby zobaczyć, co temu dziecku jest potrzebne, co ono tak naprawdę mówi, co lubi, jakie w ogóle jest. Karmi je nie dlatego, że ono jest głodne, ale dlatego, żeby uspokoić siebie i mieć poczucie dobrze wykonanego obowiązku. Takie dziecko szybko uczy się zgadywać i zaspokajać potrzeby rodzica, bo wie, że bez niego nie przeżyje. Dostraja się do niego i staje się przedwcześnie dojrzałe. Rezygnuje z bycia dzieckiem, żeby zapewnić sobie, rodzicom i całemu rodzeństwu, podstawowe bezpieczeństwo - a to przecież nie jest rola dziecka.
Agnieszka Jucewicz
Piotr Czerwiński
- Dlaczego dajemy się przygnieść przez poczucie winy i odpowiedzialność?
- Bo w sytuacjach, o jakich rozmawiamy, często mechanizm jest taki, że to dziecko bardzo wcześnie zamienia się rolami z rodzicem i zaczyna być rodzicem swojego rodzica.
- Kiedy to się dzieje?
- Już w pierwszych miesiącach życia, kiedy ta relacja się dopiero kształtuje. Zwykle są to takie sytuacje, gdy rodzic jest nieempatyczny, ślepy na potrzeby dziecka. Z różnych powodów - bo jest chory, depresyjny, bo jest zajęty piciem albo skoncentrowany przede wszystkim na relacje małżeńskiej z alkoholikiem. W każdym razie on nie ma już w sobie przestrzeni, żeby empatycznie reagować na płacz dziecka, żeby zobaczyć, co temu dziecku jest potrzebne, co ono tak naprawdę mówi, co lubi, jakie w ogóle jest. Karmi je nie dlatego, że ono jest głodne, ale dlatego, żeby uspokoić siebie i mieć poczucie dobrze wykonanego obowiązku. Takie dziecko szybko uczy się zgadywać i zaspokajać potrzeby rodzica, bo wie, że bez niego nie przeżyje. Dostraja się do niego i staje się przedwcześnie dojrzałe. Rezygnuje z bycia dzieckiem, żeby zapewnić sobie, rodzicom i całemu rodzeństwu, podstawowe bezpieczeństwo - a to przecież nie jest rola dziecka.
Agnieszka Jucewicz